Łączna liczba wyświetleń

środa, 9 sierpnia 2017

Dziś są moje urodziny IV

Kiedy w '97 opuściłem ośrodek miałem 30 lat. Ten niezrozumiały świat upomniał się o mnie. Chciał żebym w obcym mieście, wśród obcych mi ludzi, rozpoczął obce mi zajęcia. Rozpoczął życie. Miałem ledwie skończoną szkołę podstawową. Pod koniec '98 zamieszkałem w Węgorzewie. Mama sprzedała mieszkanie w Kielcach i przeniosła się na Mazury! Ze mną. Dla mnie. Trochę pomieszkiwałem już z Izą. Moją przyszłą, drugą żoną, jej dziećmi i rodzicami. 30 lat, wykształcenie podstawowe! Masakra! Zagłębiać się w szczegóły nie ma po co. Żyłem i nie za bardzo wiedziałem o co tu chodzi. Jakieś obrazy z tego czasu? Szarość taka. Dzień po dniu. Żadnych własnych pomysłów! Mityng, dom, z pracą słabo, znów mityng. Dużo mityngów! Wyjazdowe, rocznicowe, uroczyste. Różne, dużo! Krok po kroku. Tak minęło kilka lat. 3 może 4. 
Nie wiem skąd przyszła ta myśl żeby pójść do szkoły. Nie była moja. Ale przyszła i to najważniejsze. Dziś najważniejsze. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. Wtedy to było coś, ci już wiele razy zaczynałem. Wiele różnych rzeczy zaczynałem. I nie kończyłem. Byłem mistrzem niekończenia. Byłem Papieżem spraw niedokończonych. Szkoła. Matura. Zdałem maturę. Pierwsza dokończona sprawa w moim życiu. Byłem tak bardzo zadowolony z siebie, że tego samego dnia kiedy odbierałem świadectwo maturalne, złożyłem dokumenty na studia. Na studia! Miałem pójść na studia. 
Rozpoczęcie roku akademickiego. Ja pomiędzy nimi. Byłem bardzo dumny z siebie. Inne rzeczy nie miały znaczenia. Studenci, w każdym wieku, to nie jest najtrzeźwiejsza cześć społeczeństwa. Otrzęsiny to była rzeźnia. Dużo alkoholu i kłęby dymu. Rożnego. Ale to wszystko nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Ja byłem na studiach. CDN